Poznaliście już instrukcję obsługi swojej firmy?

Table of contents

Kilka lat temu ktoś wymyślił, że lekarstwem na dogadanie się pokoleń będą szkolenia z obsługi iXów, Ygreków i Zetów. W większości firm, które znam, ich efekty są marne. Bo menedżerowie 40+ już wychodząc z sali zapominali, że w tym świecie zawodowym, w centrum nie są stawiani oni, tylko ich pracownik.

A dla większości szefów to duży mentalny dyskomfort, który wymaga od nich zmiany własnego myślenia o pracy i przyznania przed samym sobą, że to młodsi mają rację i to oni tworzą reguły, do których trzeba się dostosować. Dopiero wtedy możliwe jest porozumienie i komunikacja, która sprawi, że każda ze stron będzie miała frajdę z pojawiania się w biurze o przysłowiowej 9:00.

Ludzie między 20 a 30 rokiem życia, którzy zaczynają dominować na rynku pracy, świetnie znają swoje prawa i nie dają się wodzić za nos niepłatnymi nadgodzinami, sztucznie napędzaną rywalizacją i mętnymi celami korporacyjnymi, które nijak się mają do ich prywatnych planów. Jedyne czego oczekują, to jasne zasady gry – jak i po co mają pracować, czego firma konkretnie od nich chce, oraz – co namacalnego może im dać.

Spełnić te wymagania nie jest łatwo. Bo zasady, o które chodzi młodym, to wcale nie księgi wartości firmowych, misje zarządów i właścicieli, nadęte komunikaty na stronie internetowej, czy malowanie trawy na zielono na firmowym Facebooku. To zasady, które w sposób rzeczywisty rozwiązują problemy: jak dogadać się z szefem, jakim językiem polemizować, gdy coś im się nie podoba, z kim rozmawiać, żeby wiedzieć więcej o celach swoich przełożonych, jak pomóc im je osiągnąć, żeby samemu odnieść sukces, jak poznać, co od kogo zależy w dziale, jak najlepiej załatwić sprawy, komu nie nadepnąć na odcisk.

Nie znam organizacji, w której prędzej czy później, coś na polu korpo GPS-u nie przestaje działać. Brak jego znajomości najlepiej widać, kiedy wszystko w firmie buzuje – czyli w okresie zmian (zwolnienia, fuzje, przejęcia). Podczas chaosu informacyjnego i organizacyjnego wychodzą wszystkie potknięcia. Czują to organizacje, które działają na rynku od wielu lat i świadomie, bądź nie, co pewien czas zmieniają swoje oblicze. Wartości, na bazie których powstały, również ulegają zmianom, a nowe pokolenia pracowników definiują je na swój sposób, często różny od pierwotnego.

Efektem tych zmian jest chaos kulturowy, który utrudnia utożsamianie się oraz identyfikowanie się pracowników z firmą. Nie mówią oni wtedy jednym głosem, nie wierzą w pomyślność swoich działań, mają kłopot z doborem argumentów w negocjacjach, a finalnie spada ich motywacja do pracy.

Firmowy GPS – czytelny dla każdej nowej osoby, która wchodzi do firmy, współtworzony przez menadżerów i ich najmłodszych pracowników to dzisiaj jeden z najbardziej stabilnych fundamentów rozwoju i funkcjonowania na konkurencyjnym rynku. Aby go stworzyć potrzeba jednak transparentności zarządu, ustalenia rzeczywistych wartości i wiodących opinii funkcjonujących w danej firmie. Najprościej zrobić to porządkując i przepracowując na nowo wartości, które definiują organizację przy udziale wszystkich pracowników. Wtedy mamy pewność, że będą się oni z nimi identyfikować i opierać na nich swoje działania. Bo dla każdej ze stron wprowadzenie przejrzystych reguł firmowego GPS to lepsza komunikacja, szybsze rozwiązywanie sporów i co najważniejsze – określenie zasad wspólnego porozumienia.


ARTYKUŁ POCHODZI Z CYKLU #KORPOGPS. TU ZNAJDZIESZ POZOSTAŁE TEKSTY:


Kiedy pytam CEO i zarządy [przyp. red.: Przeczytaj, jak CEO mogą zadbać o swoją reputację], czy wiedzą, jakie reguły panują w ich organizacji, najczęściej wymieniają wartości, regulaminy, polityki, czasem misję. Dociskani, zawsze przyznają jednak, że osoby, które odnoszą sukces w ich firmach, zarządzając najmłodszym pokoleniem pracowników, to jednak nie te, które trzymają się tych ogólnie znanych ram. To ludzie, którzy podobnie jak sprytne dzieci w piaskownicy, szybko potrafią się zorientować: z kim się bawić, komu nie pożyczać foremek, co od kogo zależy, jaki kolor i kształt łopatki jest na topie i jak głęboko można nią kopać. To ludzie, którzy najefektywniej ze wszystkich w ich firmie zidentyfikowali na własny użytek zasady firmowego GPS-u i chętnie dzielą tą wiedzą ze swoimi pracownikami.

Bo skoro nie ma studiów i kursów z tego, jak pracować w danej firmie, trzeba liczyć na to, że mimo wszystko znajdzie się kilka osób, które będą chciały im tę wiedzę przekazać. Chociażby po to, żeby ci pracownicy nie uciekli do konkurencji, dla której transparentność i znajomość własnych reguł to chleb powszedni.