PR i media: jak budować relacje? Cz.2

Table of contents

W ubiegłym tygodniu z kilkoma specami od PR-u podjęliśmy próbę odpowiedzi na pytanie: jak budować i dbać o relacje z mediami? Wypowiedzieli się dla nas:

Michał Bonarowski, Public Relations Officer, Corporate Communication Department w Allegro
Andrzej Gruszka, PR & Communication Manager w Elephate
Elżbieta Flasińska, menedżer zespołu komunikacji marketingowej, Grupa Pracuj
Krzysztof Rygiel, Head of Consumer&Gaming w Monday
Łukasz Głombicki, head of communication w LifeTube
Anna Watza, Partner Zarządzający Planet PR
Krzysiek Dobies, rzecznik prasowy, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy
Olgierd Annusewicz, wykładowca PR w INP UW i niezależny konsultant
Dariusz Tworzydło, prezes zarządu EXACTO
Magdalena Grochala, wspólniczka w agencji Symetria PR

Każda wypowiedź stanowiła indywidualny kejs, ale ze wszystkich płynęła jedna wspólna i ważna myśl: dziennikarze to też ludzie – szanujmy wzajemnie swoją pracę, odróbmy pracę domową i poznajmy swoje potrzeby, by dostarczać sobie wartościowe materiały.

Nie byłabym sobą, gdybym o opinię nie podpytała też drugiej strony, czyli dziennikarzy. Myślę, że dopiero takie podejście do tematu pozwoli obydwu stronom spojrzeć na siebie z większą dozą zrozumienia, empatii i… serdeczności. A o to w tym wszystkich chodzi, prawda?

Zmieńcie zatem na chwilę perspektywę i sprawdźcie, co na temat relacji z PR-owcami sądzą dziennikarze. A Jeśli w międzyczasie uznacie, że przydałaby się Wam pomoc Mr Performence’a, dajcie znaka, a przekażemy Wam do niego kontakt ;)

Mr Performance

Marzena Szkolak, szefowa kontentu Grupy Lifestyle Gazeta.pl

Marzena Agora

Relacje z PR-owcami: media i PR ewoluują w ekspresowym tempie, ale pewne standardy współpracy z nimi pozostają niezmienne. Jakie Twoim zdaniem?

Po pierwsze szczerość i wzajemna wyrozumiałość, co w połączeniu daje możliwość stworzenia win-win situation. Jeśli szczerze komunikujemy swoje specyficzne potrzeby jako medium i oczekujemy konkretnych informacji, a ze strony PR otrzymujemy – w timingu, który akurat dla mojego medium, czyli internetu, jest kluczowy – ciekawe i skrojone pod naszego użytkownika informacje, to na pewno stwarza to warunki do dalszej owocnej współpracy.

Po drugie, być może to dość życzeniowe myślenie z mojej strony, ale standardem powinna być gotowość do eksperymentowania, sprawdzania różnych zaskakujących rozwiązań, właśnie w wyniku tych szybko ewoluujących warunków, w których działają dziś media. Powinniśmy razem stale poszukiwać nowych pomysłów na zainteresowanie użytkownika naszą wspólną informacją, dywersyfikując jej formę na zmieniające się platformy i dla różnych grup docelowych, nie spoczywając na laurach po jednym skutecznym sukcesie.

Jak nie powinno się budować relacji z PR-owcami? 

Wydaje mi się, że wciąż pokutuje w nas, twórcach treści, wrażenie natrętnego PR-owca, który jest inwazyjny i męczy nas o odpowiedź, albo z którym „trzeba się spotkać, „odbębnić spotkanie”. Zbyt rzadko patrzymy na te relacje jako źródło wartościowych, spersonalizowanych treści, dających korzyści obu stronom. Nam – darmowy, interesujący content, skrojony pod konkretną grupę użytkowników, a marce i jej PR-owi– platformę komunikacji w środowisku naturalnym dla tych użytkowników, bez natrętnego marketingu.

Pomyśl o PR-owcu, z którym masz szczególnie dobre relacje i opisz po krótce, jak zaczęła się Wasza znajomość i jak o nią dbacie. 

Trudno ukryć, jak ważna w relacji dziennikarz-PR-owiec jest po prostu wzajemna sympatia. Czasem coś, jak mówimy w naszym redaktorskim żargonie„zażre”, albo nie – i w przypadku osoby, z którą mam szczególnie dobrą relację na pewno zadziałało już przy pierwszym spotkaniu. Ale szczególnie doceniłam w niej inicjatywę, skrojoną pod moje potrzeby – nie natrętną, a dobrze przygotowaną. Kiedy widzisz, że ktoś poświęcił czas, żeby zrozumieć potrzeby twojej redakcji i sypie z rękawa ciekawymi informacjami dla twoich użytkowników, a nie tylko stara się na siłę zaprzyjaźnić, to – przynajmniej w moim przypadku – zawsze działa.

Największe „grzechy” po stronie PR-owców, które utrudniają relacje z mediami, to Twoim zdaniem…

Brak indywidualnego podejścia do danego medium i kanałów komunikacji, z którymi mają do czynienia. W internecie„timing is the king”, zrozumienie tego jest kluczowe w dostarczaniu nam informacji, szczególnie kiedy sami wychodzimy z inicjatywą i o nią prosimy. Często zdarza się, że prosimy o doprecyzowanie informacji i czekamy na odpowiedź zwrotną np. dwa dni, a tekst musi powstać w dany dzień, bo następnego nie będzie już„hot tematem”.

Druga rzecz to inwazyjność, choć tutaj wiele zmienia się na korzyść tych relacji. Trzeba pamiętać, że życie redaktora internetu to nieustanna walka z czasem i pogoń za tematem, trudno więc niezwłocznie odpowiadać na wręcz wysypujące się ze skrzynki mejle. Upominanie się o odpowiedź, tuż po wysłaniu pierwszego mejla, albo kilkukrotne dzwonienie może wywołać efekt odwrotny do zamierzonego.

Jacek Szlak, redaktor naczelny w Marketing przy Kawie

Jacek Szlak

Relacje z PR-owcami: PR i media ewoluują w ekspresowym tempie, ale pewne standardy współpracy z PR-owcami pozostają niezmienne. Jakie Twoim zdaniem?

Rozsyłanie informacji prasowych. To najbardziej niezmienna forma kontaktu z dziennikarzami. Wielokanałowość kontaktu to chyba równie niezmienna cecha, zmieniają się co najwyżej możliwości techniczne. Kiedyś rozmawialiśmy przez telefon i na spotkaniach, obecnie częściej robimy to w mediach społecznościowych i przez komunikatory.

Niezmienne jest także to, co najistotniejsze w pracy PR-owca: tak budować przekaz, by był on korzystny dla klienta i zgrabnie unikać wszelkich drażliwych kwestii tak długo, jak tylko to możliwe.

Jak nie powinno się budować relacji z PR-owcami?

Należy oddzielać znajomość prywatną od spraw zawodowych. Relacje osobiste rzecz jasna mogą wpływać na przychylność w decyzjach o publikacji. Wobec tego trzeba, aby obie strony rozumiały, że nie można wykorzystywać tej sytuacji w nieograniczony sposób. Dziennikarz musi być asertywny.

Dziennikarz stale musi mieć świadomość, że PR-owiec jako profesjonalista działa w czyimś prywatnym interesie. A opieranie publikacji prasowych na relacji tylko jednej ze stron jest nieprofesjonalne.

Dziennikarz nie powinien wykorzystywać znajomości z PR-owcem do uzyskiwania przysług ze strony firmy, którą on reprezentuje. To może się zemścić w najmniej oczekiwanym momencie.

Pomyśl o PR-owcu, z którym masz szczególnie dobre relacje i opisz pokrótce, jak zaczęła się Wasza znajomość i jak o nią dbacie.

Jest jedna agencja, której chyba połowę dzisiejszej załogi poznałem w najrozmaitszych okolicznościach wcześniej, zanim jeszcze te osoby spotkały się na płaszczyźnie zawodowej. To różne historie, ale wszystkie te znajomości bardzo sobie cenię. Ci ludzie mają zainteresowania wykraczające zdecydowanie poza obowiązki związane z pracą. Dzięki temu są okazje do rozmów i spotkań na gruncie prywatnym. Historia jednej z tych znajomości wiąże się z długimi dyskusjami na tematy powiązane z polityką i technologią, innej ze wspólnym hobby – fotografią. Z jeszcze innymi osobami łączy mnie nić porozumienia wynikająca z podobnych zainteresowań popkulturą.

Mam szacunek do ich profesjonalizmu i wiedzy. Nie ma jednak zbyt częstego styku między ich klientami oraz interesariuszami a tym, czym my zajmujemy się jako redakcja.

Największe „grzechy” po stronie PR-owców, które utrudniają relacje z nimi, to Twoim zdaniem…

Grzech to mocne określenie, z jasną konotacją etyczną. Relacje PR-owców z dziennikarzami to gra, w której ścierają się pewne interesy. Można tu mówić raczej o naruszaniu bądź łamaniu pewnych reguł. Jednym z przykładów jest uciekanie się do argumentów innych niż merytoryczne w przekonywaniu do publikacji. Czasem się z tym spotykam. To jednak drobne naruszenie, z którym można sobie radzić.

Resztę przyjmuję z dobrodziejstwem inwentarza, rozumiejąc uwarunkowania, jakim podlega praca PR-owca. Wiem, że jego nadrzędnym celem jest promowanie i ochrona klienta. Nie spodziewam się więc, że w kwestiach drażliwych lub kontrowersyjnych będzie mógł przyjąć perspektywę pozostałych interesariuszy.

Dawid Zaraziński. Redaktor, znawca nowych mediów i technologii. Związany z ICAN Institute, wydawcą Harvard Business Review Polska

Dawid Zaraziński

Relacje z PR-owcami: PR i media ewoluują w ekspresowym tempie, ale pewne standardy współpracy z PR-owcami pozostają niezmienne. Jakie Twoim zdaniem?

Najprostsze do określenia, najtrudniejsze w realizacji: zaufanie. Wiem, że masz klienta i masz potrzebę „dowieźć mu” pewne świadczenia. Pamiętaj też, że ja mam swojego czytelnika, który obdarza mnie swoim zaufaniem. Nie udawaj więc mojego najlepszego przyjaciela – bo i tak możemy razem zrobić ten biznes, bez fałszywej ciekawości taniego sprzedawcy.

Nie marnuj mojego czasu – jak ja nie marnuję twojego. Nie interesuje mnie pseudo-news o nowym produkcie (który musi być innowacyjny – za każdym razem) z kategorii X, kiedy ja nie mam z nią nic wspólnego. Kieruj się prostą zasadą: konkret, zwięzłość, prostota.

Lubię miłe gesty, ale nie próbuj mnie korumpować. Miło jest dostać kartkę na święta. Ale wciąż zdarza się, że PR-owcy przesuwają granicę przyzwoitości w oferowaniu dziennikarzom darmowych świadczeń i produktów. Tworzy to niezdrową relację opartą na zasadzie wzajemności. Wolę grać w otwarte karty.

Jak nie powinno się budować relacji z PR-owcami?

Pycha jest passé. Media nie rozdają dziś kart, nie budują opinii (a przynajmniej nie w taki sposób, jak jeszcze do niedawna). Naprawdę PR-owiec ma lepsze rzeczy do roboty niż znoszenie twojego focha i wiecznej postawy roszczeniowej. Ty chcesz mieć materiał, PR-owiec chce pokazać klienta – macie wspólny interes i warto traktować się po partnersku. Niestety media zachowują się często tak, jakby internet się nie wydarzył (a z nim chociażby influencerzy).

Nie obiecuj więcej niż chcesz i możesz dowieźć. Nie marnuj czyjegoś czasu, twoje słowo, wizerunek to wciąż najcenniejsza rzecz, jaką masz. Realizuj. Nie dasz rady, komunikuj.

Pomyśl o PR-owcu, z którym masz szczególnie dobre relacje i opisz po krótce, jak zaczęła się Wasza znajomość i jak o nią dbacie.

Jedno przypadkowe spotkanie, rozmowa podczas konferencji prasowej, pierwszy mail… To rzeczywiście trochę jak love story. A potem w miarę regularny kontakt, kilka wspólnych projektów (cykl artykułów, ebook…). Zaproszenie na wyjazd studyjny. Partnerskie traktowanie. Dziś wiadomość o ciekawym branżowym wydarzeniu – podesłane jako inspiracja. Nie zaproszę cię na kameralną domówkę, ale napiszę SMS-a po fajnym „niusie” dotyczącym twojego klienta. Wiem, kiedy masz urodziny. I wiem, że jak zmienisz pracę to dasz mi znać i będziemy w kontakcie nawet wtedy, gdy nie będziesz pracować w mojej branży.

Największe „grzechy” po stronie PR-owców, które utrudniają relacje z nimi, to Twoim zdaniem…

Telefony z follow-upem po wysłaniu informacji prasowej. Nienawidzę. Dziennie otrzymuję kilkadziesiąt „pressów”, większość z PR-owców chce do mnie zadzwonić z pytaniem, czy dostałem, czy mnie temat zainteresował itd. Na szczęście lata „wychowywania” i mówienia, że na takie pytania nie udzielam odpowiedzi przynoszą efekty. Dla mnie to proste: jak chcę opublikować, wykorzystać – wezmę. Jak mam pytania, dopytam. Nie marnuj mojego czasu.

Cwaniactwo i lenistwo. Oby szybciej, oby większy zasięg. Nie chcesz zbudować ze mną relacji, jestem dla ciebie tylko kolejnym rekordem na liście mailingowej, jeszcze jedną kolumną zasięgu w Excelu. Kiedy ostatni raz pomyśleliśmy wspólnie nad jakimś fajnym tematem na wyłączność? Kiedy postarałeś się dla mnie o dostęp do „góry” obsługiwanej przez ciebie firmy i zrobienie tego najlepszego na świecie wywiadu?

No i najgorsze z najdrobniejszych. Jeśli przychodzę na Twoje spotkanie prasowe, ZACZYNAJ JE O CZASIE. „Poczekajmy jeszcze kwadrans na spóźnialskich”, słyszę za każdym razem. Naprawdę musimy równać w dół? Tak bardzo nie szanujesz mojego czasu? Widziałeś, aby konferencja Apple zaczęła się kiedykolwiek minutę po czasie? No właśnie. Szacunek, relacja – tak często o tym zapominacie.

Justyna Bakalarska, dziennikarz w Marketer+ , trener, specjalista ds. komunikacji i marketingu

Justyna Bakalarska

Relacje z PR-owcami: PR i media ewoluują w ekspresowym tempie, ale pewne standardy współpracy z PR-owcami pozostają niezmienne. Jakie Twoim zdaniem?

Niezależnie od tego, na jakim etapie ewolucji, czy też rewolucji się znajdziemy, należy pamiętać, że relacja między dziennikarzami, a PR-owcami to niejako symbioza. Każda strona w tej relacji coś zyskuje, każda o coś zabiega i każda może coś zaoferować. Dlatego tym podstawowym standardem, o jaki, według mnie zawsze będzie trzeba dbać, jest wzajemny szacunek. A ten szacunek najlepiej wyrażać poprzez dotrzymywanie obietnic. Zarówno po jednej, jak i drugiej stronie. Dotrzymujmy terminów, dbajmy o jakość relacji i tworzonych materiałów, nie pozostawiajmy pytań bez odpowiedzi, nie narzucajmy się sobie wzajemnie, szanujmy odmowy, rozmawiajmy aby poznać się lepiej i swoje potrzeby. Przy takiej postawie, nawet w najtrudniejszych sytuacjach, nawet przy największych zmianach będziemy w stanie budować długotrwałe relacje.

Jak nie powinno się budować relacji z PR-owcami?

Ciężko mi mówić o błędach ze strony dziennikarskiej, bo to chyba pytanie bardziej skierowane do PR-owców. Ale jakbym miała uderzyć się w pierś, to chyba najczęstszym błędem jest nieprzychodzenie na wydarzenia, w których potwierdza się swój udział. Wiem, jak trudno jest ściągnąć dziennikarzy na różnego rodzaju wydarzenia, konferencje, śniadania prasowe etc. i że PR-owiec jest z tego rozliczany. Ale z drugiej strony mam poczucie, że dziennikarz nie zawsze jest panem swojego czasu i często w jednej chwili plany i działania zmieniają się o 180 stopni. Niemniej oczekując dotrzymywania obietnic, samemu też powinno się ich dotrzymywać lub chociaż nie obiecywać ;)

Pomyśl o PR-owcu, z którym masz szczególnie dobre relacje i opisz po krótce, jak zaczęła się Wasza znajomość i jak o nią dbacie.

Mam wielu takich znajomych PR-owców. PR-wców, których ściskam z radością na sam widok, z którymi wychodzę na kawę, z którymi rozmawiam na Messengerze o życiu, nie tylko o pracy. To dla mnie nie PR-owcy, to dobrzy znajomi. Rafał Sałak i Edyta Kowal z Prowly, Andrzej Gruszka, Łukasz Majewski, Michalina Jodłowska, Michał Grzebyk, Weronika Wyrzykowska, Anna Kołakowska, Adrianna Nowak… wymieniać mogłabym długo. Co ich łączy? Nastawienie nie na „zysk”, realizację swoich potrzeb, ale na zbudowanie relacji i dostarczenie wartości. Tacy eksperci od komunikacji są dla dziennikarza partnerami, którzy informują, co się dzieje w firmie, w czym firma może dziennikarzowi pomóc, proponują jak dziennikarz może pomóc im, a jeśli tej pomocy nie mogą otrzymać w tym momencie, nie obrażają się i nie zniechęcają tylko próbują zrozumieć jak lepiej mogą dopasować swój przekaz do potrzeb danego medium. To osoby, na które zawsze można liczyć, jeśli jest się w potrzebie, które znajdą czas, które dopilnują swoich ekspertów, które na bieżąco informują, na jakim etapie prac są. Dzięki takim ludziom praca dziennikarza jest znacznie przyjemniejsza :) A jak to się zaczęło? Z każdym inaczej, ale z każdym od serdeczności i zrozumienia czym jest wspomniany przeze mnie wzajemny szacunek.

Największe „grzechy” po stronie PR-owców, które utrudniają relacje z nimi, to Twoim zdaniem…

Ostatnio poprosiłam pewnego eksperta o komentarz do artykułu, odpowiedział, że „nie ma czasu na takie rzeczy, ale za jakiś czas będzie potrzebował dobrego PR-u, to zgłosi się z propozycjami wypowiedzi”. Nie był to PR-owiec, ale eksperci od Public Relations często również prezentują taką postawę. Postawę roszczeniową. Czyli kiedy to on czegoś potrzebuje, będzie pisał, dzwonił, dopominał się, zabiegał, kiedy ktoś potrzebuje czegoś od niego – nie ma czasu, nie ma ekspertów, nie ma możliwości. PR-owcy często zapominają, że dziennikarze są ich „pośrednimi klientami”. By móc dotrzeć do szerokiego grona odbiorców często najpierw muszą zbudować zbudować relację z dziennikarzem. Którą powinna cechować zasada wzajemności.

Artur Maciorowski, redaktor prowadzący w Magazyn Online Marketing

Artur Maciorowski

Relacje z PR-owcami: PR i media ewoluują w ekspresowym tempie, ale pewne standardy współpracy z PR-owcami pozostają niezmienne. Jakie Twoim zdaniem?

To prawda. Według mnie niezmienna jest jakość komunikacji, przez co rozumiem:

a) aspekt merytoryczny: mam coś ważnego do zakomunikowania nie tylko z punktu widzenia mojej firmy (czy klienta mojej agencji), ale także ważnego dla szerszego ogółu. Niestety wciąż większość „relacji” ma budować masowa wysyłka informacji prasowej o kolejnym sukcesie firmy (nagrody, awanse, konkursy, przetargi)

b) aspekt techniczny: terminy, złożone obietnice i forma/kanał komunikacji. Męczące telefony (czy otrzymałem tę informację, czy widziałem czy opublikujemy) czy zawłaszczanie „prywatnej” przestrzeni w social media to naprawdę kiepski pomysł

Jak nie powinno się budować relacji z PR-owcami?

Wolę błędy po stronie działu PR, bo swoich się ponoć nie dostrzega, co nie znaczy, że sama krytyka ze strony redakcji nie powinna zostać uwzględniona. Ale bardziej dostrzegam te po „drugiej stronie barykady”:

a) nachalne wciskanie tematu – cel biznesowy/firmowy/agencji versus oczekiwania redakcji/odbiorców tytułu
b) spamowanie mailowe/telefoniczne/w social mediach
c) kiepska jakość materiału, szablonowe podejście, ba! błędy stylistyczne, językowe, itp.
d) tytułowanie mnie per Pan Redaktor postrzegam bardziej w kategoriach lizusostwa niż „pozycji”

Błędy z mojej strony?

a) być może frustrujące dla PR-owców, ale pytanie o konkretne nazwiska i tematy
b) ograniczenia do minimum śladów auto-promocji (to PR, nie reklama)
c) deadline’y – niestety, ale chyba wszędzie tak jest…
d) jakość, jakość, jakość – to ostatni, ale chyba najważniejszy aspekt współpracy

Pomyśl o PR-owcu, z którym masz szczególnie dobre relacje i opisz po krótce, jak zaczęła się Wasza znajomość (human story) i jak o nią dbacie.

Wolę bez nazwisk, ale jest parę osób, z którymi współpraca jest świetna.

A zaczynała się zawsze tak, że mam temat/sprawę na już/na wczoraj. I te osoby dowiozły obietnice. Zawsze bez problemu, zawsze przed czasem albo w punkt. Zawsze oczekiwana jakość merytoryczna. Subtelnie, bez nachalnej autopromocji czy nacisków. Zawsze też „gra w otwarte karty” – tej osoby czy tego tematu nie uda się zorganizować. Mogę zaproponować alternatywnie… Cenię proaktywne podejście.

To stoi w opozycji z pewnym dużym szefem PR, który notorycznie blokował mi dostęp do prezesa jednego z największych portali w Polsce. Efekt? Bezpośredni kontakt z nim – via social media i własne kontakty. Czasem warto zapytać, czy oczekiwany bohater numeru/wywiadu faktycznie nie ma czasu czy ochoty. Jak się okazało – był bardzo zainteresowany.

Największe „grzechy” po stronie PR-owców, które utrudniają relacje z nimi, to Twoim zdaniem…

Dostrzegam dwa kluczowe:

  • brak wyczucia kanału, formy i czasu kontaktu: osaczanie czy „molestowanie” w sprawie błahostek
  • złożone obietnice versus zrealizowane obietnice

Agnieszka Kowalska, redaktor prowadząca w sznyt.pl

Agnieszka Kowalska

Relacje z PR-owcami: PR i media ewoluują w ekspresowym tempie, ale pewne standardy współpracy z PR-owcami pozostają niezmienne. Jakie Twoim zdaniem?

Myślę, że punktem wyjścia jest zrozumienie, że po obu stronach stronach stoi człowiek, który ma do wykonania konkretną pracę. Wzajemny szacunek to absolutna podstawa. Poza tym zarówno dziennikarz, jak i PR-owiec powinni być godni zaufania, responsywni i szczerzy.

Jak nie powinno się budować relacji z PR-owcami?

Czasem trudno jest znaleźć czas, żeby odpisać na wszystkie maile na bieżąco. Uważam jednak, że to dobra praktyka, zwłaszcza jeżeli dostajemy materiał od PR-owca, z którym mamy już jakąś relację. Staram się wygospodarować kilka sekund i poinformować, że tym razem nie jesteśmy zainteresowani publikacją, ale jesteśmy otwarci na inne tematy. PR-owiec wie, że jego praca nie została zignorowana, a dziennikarz może spodziewać się, że na jego skrzynkę mailową trafi w końcu temat, który zechce opublikować.

Pomyśl o PR-owcu, z którym masz szczególnie dobre relacje i opisz po krótce, jak zaczęła się Wasza znajomość i jak o nią dbacie

Jako redaktorka debiutującego niedawno magazynu staram się budować dobre relacje z każdym z PR-owców, który skontaktował się z nami i zadał sobie trud, żeby dowiedzieć się więcej na temat SZNYTu. Jest kilka osób, z którymi wyjątkowo dobrze wymienia mi się maile i chyba śmiało mogę stwierdzić, że nadajemy na tych samych falach. Dwie z tych osób reprezentują polskie marki ze sporym sukcesem na koncie. Nasza znajomość zaczęła się właśnie od odkrycia naszego magazynu przez dziewczyny i pytania o możliwość publikacji. Na samej publikacji się nie skończyło, bo obecnie szykujemy więcej materiałów.

Największe „grzechy” po stronie PR-owców, które utrudniają relacje z nimi, to Twoim zdaniem…

Pewnie nie będę oryginalna, kiedy napiszę, że największym grzechem jest źle przygotowana informacja prasowa. Sama mam za sobą kilka lat pracy jako PR-owiec i czasem trudno czyta mi się notki, które powstały jakby wbrew wszelkim zasadom. Czasem na moim mailu ląduje gigantyczny plik ze zdjęciami i dosłownie dwa zdania na temat marki, czy produktu. Czasem jest zupełnie na odwrót – agencja wysyła kilka różnych informacji i dwa zdjęcia, nie wskazując przy tym celu publikacji.

Maciej Florek, dziennikarz w Media & Marketing Polska

Maciej Florek

Relacje z PR-owcami: PR i media ewoluują w ekspresowym tempie, ale pewne standardy współpracy z PR-owcami pozostają niezmienne. Jakie Twoim zdaniem?

W relacjach z PR-owcami niezmienne pozostaje zrozumienie. Zrozumienie, z kim się komunikują i jakie są moje potrzeby. Często zdarza się, że PR-owcy robią follow up po wysyłce informacji prasowych, pytając czy udało się opublikować ich materiał. Ale jak mam opublikować notkę o np. zmianie siedziby firmy czy liftingu logotypu? Wydaje mi się, że brak zrozumienia może wynikać często z zasad panujących na rynku pracy. Nierzadko kontaktują się ze mną osoby bardzo młode (to nie grzech, sam zaczynałem pracę w wieku 20 lat), które nie mają zielonego pojęcia, w jakim tytule pracuję i czym się w nim zajmuję. Najwięcej zrozumienia mają oczywiście PR-owcy, którzy mają ze mną codzienny lub niemal codzienny kontakt i dokładnie znają mój zakres „twórczości”.

Jak nie powinno się budować relacji z PR-owcami?

PR-owiec to nie jest ktoś szczególny. Dziennikarz tym bardziej. Trzeba myśleć w ludzkich kategoriach bez szufladek. A ludzie w relacjach między sobą powinni się szanować. Dotyczy to wszystkich, nie tylko dziennikarzy i osób odpowiedzialnych za komunikację.

Pomyśl o PR-owcu, z którym masz szczególnie dobre relacje i opisz po krótce, jak zaczęła się Wasza znajomość i jak o nią dbacie

Dobrych PR managerów na rynku trochę jest. Nie jestem w stanie wskazać jednej osoby, ale zrobię to zbiorczo. Z częścią PR-owców, z którymi jestem w wyśmienitych relacjach, zwyczajnie zaczynałem swoją przygodę zawodową. Z różnych względów te osoby z dziennikarstwa przeszły na drugą stronę. I one najlepiej wiedzą, w jakim systemie mają się ze mną komunikować, bo doświadczyły tego wcześniej. Ale nie tylko te osoby wiedzą jak się ze mną„obchodzić”. Jest też duża liczba PR managerów, z którymi się po prostu lubię. A że los chciał, żebyśmy się spotkali w ramach służbowych obowiązków, to tylko dowód, że ludzie nie są czasem tacy źli jak ich malują w medialnych przekazach na co dzień. Szacunek i uśmiech to atrybuty dobrych ludzi. Bez rozróżniania na to, jaki zawód wykonują. 

Największe „grzechy” po stronie PR-owców, które utrudniają relacje z nimi, to Twoim zdaniem…

Wrócę do tego co już powiedziałem. PR-owiec, który nie wie, do kogo dzwoni lub pisze, pewnie nie będzie należał do moich ulubionych. Nie chcę się skupiać na grzechach, lepiej mówić o tym, co dobre!