Maciorowski: Najmniej na rynku profesjonalistów
Artur Maciorowski, redaktor prowadzący magazynu „Online Marketing Polska”, dzieli relacje z PR-owcami na 3 kategorie: „od czapki”, „wyślij cokolwiek, a może opublikują” i „profesjonaliści”. Do której się zaliczasz?
Relacje z PR-owcami podzieliłbym na 3 kategorie:
a) od czapki
To kategoria specjalistów od (pseudo) PR-u, którzy nie wiedzą, co to jest segmentacja bazy, nie zadają sobie trudu sprawdzenia tytułu magazynu/gazety i tematyki; wysyłają klasyczny „e-mail blast”. Ważne, że dużo, do wszystkich i w zasadzie… do nikogo. Przykład? Zmiana opakowania pasztetu Profi, który w ostatnim czasie trafił na moją skrzynkę. Kogo to interesuje? Ani mnie, ani moich czytelników.
b) „wyślij cokolwiek, a może opublikują”
To kategoria działań polegająca na tym, że wysyłamy wszystko co mamy, przy czym powiązane jest z branżą. Przykłady takich e-maili to awans junior account managera na account managera. W formie bardziej wysublimowanej jest to „gotowiec”. Czyli przekrojowy tekst zwykle „o wszystkim i o niczym”, z nadzieją na publikację w wielu tytułach.
Bardzo często reprezentanci tego segmentu PR-owców nękają mailami i telefonami z pytaniami o publikację, potwierdzeniem otrzymania wiadomości i szukaniem pretekstu do rozmowy.
c) profesjonaliści
Niestety tych jest najmniej. To kategoria ekspertów (sic!) PR, którzy mają tematy na wyłączność, są słowni, a otrzymywane treści są wysokiej jakości. Znajdują ekspertów-autorów tekstów w firmie i jednocześnie wspierają na poziomie redakcji. Szybki, merytoryczny kontakt. Bez zawracania głowy. Zawsze z konkretem. Mam kilku „ulubieńców”, z którymi współpraca to czysta przyjemność! Nie faworyzuję, ale naprawdę doceniam pracę. Mam nadzieję, że obopólnie czerpiemy z niej korzyści.
Rzecz jasna, czystą przyjemnością jest współpraca z profesjonalistami. Tej opinii specjalnie nie trzeba pogłębiać. Warto podkreślić, iż działając od 1998 roku – w dość specyficznej wciąż branży online – przeszliśmy dużą metamorfozę. Kiedyś PR online ograniczał się do biernej sekcji „Centrum Prasowe” w serwisie WWW. Potem była eksploatowanie e-mail i publikacja klasycznych informacji prasowych. W ostatnim czasie widać, że do idei content marketingu uzurpuje sobie coraz więcej specjalizacji. Także specjaliści Public Relations. Moim zdaniem to bardzo dobry kierunek, który – o ile przyjmie się na gruncie PR – zapewni wysoką jakość informacji, komunikatów, artykułów, itp., po które chętnie będą sięgać dziennikarze, redaktorzy, a z których korzystać będą, przede wszystkim, czytelnicy.
Ciekawe badanie, atrakcyjny tematycznie i wizualnie raport czy nawet gotowy materiał (jak checklista) to punkt wyjścia do szerszej współpracy. Wielokrotnie takie formy zamienialiśmy na poradnikowo-eksperckie artykuły publikowane na wyłączność. To także szansa na bardziej osobiste relacje, które – w przypadku naszego magazynu – kończą się na spotkaniu i rozmowie. Z tego powstaje – głęboko wierzę – unikalny, ciekawy i merytoryczny wywiad, który uzupełnia klasyczny zestaw poradnikowych treści wydania.
Jeżeli miałbym opisać dzisiejszego eksperta ds. PR, to przede wszystkim postawiłbym na zapewnienie dostępu do unikalnych i merytorycznych treści, profesjonalną komunikację – terminowość, dotrzymywanie obietnic i stały kontakt przy realizacji bardziej angażujących projektów, a przede wszystkim uniwersalne cechy, takie jak empatia, elastyczność i skuteczność.